U nas byl i niestety moje mlodsze serduszko nie wytrzymala presji i byl placz,lament i zero zdjec
z mikolajem....oj nie spodobal sie dziedek mroz,wiec paczki musiala rozpakowac mama...
Mi sie tez cos trafilo,choc zupelnie nie rozumiem przeslania,bo zeby rózge dostac to trzeba na nia zasluzyc,a ja grzeczna bylam...;)
Sliczne dwa zimowe skrzaty do nas trafily i dumnie siedza na komodzie machajac nozkami
w sasiedztwie lampioniku wczoraj kupionego w komisie za grosze...do kompletu zakupilam tez kolorowa puszke,ale o tym w nastepnym poscie-o puszkach,ktore namietnie zaczelam zbierac
w celach opakowan do herbat,kaw i innych kuchennych "niezbednikow":)
Jak ja lubie takie spontaniczne zakupy w szperaczach...
Skrzaty:)
Piekny ten lampionek :) sama choruje na takie namietnie :)
OdpowiedzUsuńslicznie u Ciebie naprawde:-))
Fantastyczne te skrzaty! I lampionik też, a jakże;)
OdpowiedzUsuńObejrzałam kominek- cudny!!!
Pozdrawiam cieplutko!
Świetne te skrzaty :)
OdpowiedzUsuń