Mikolajowy ranek,niby zwykly dzien,a dla dzieci tak wazny i szczegolny,bo w nocy przez komin(lub dziurke od klucza!!!!) przychodzi stary dziadek z siwa broda,rozsiada sie w bujanym fotelu wypija szklanke mleczka zostawiona przez dzieci wczesniejszego wieczora,zjada ciasteczko i zostawia prezenty:) ma ich caly worek i kazde dziecko znajdzie w nim cos dla siebie...nie obejdzie sie tez bez pisania do niego listu,musi byc kolorowy i pelen marzen,ktore byc moze sie spelnia....
Coz....piekna to bajka i fajnie jak sie pamieta,ze sie w to wszystko wierzylo...ja tak mam,ze wspominam ten dzien jak opisalam i od rana czulam magie pojawiajacych sie prezentow!
Wspaniale jest byc dzieckiem:)
U nas tradycyjnie skarpety na kominku i prezenty pod poduszkami,a pozniej przyjdzie Mikolaj osobiscie i wysypie z worka swoje prezenty:)moze sie znajdzie cos dla mnie???!!!
Tysia ;)
Nie moge sie napatrzec, pieknie u Ciebie :)))) moglabym tam zamieszkac :-)
OdpowiedzUsuńu nas prezenty mikołaj zostawia w nocy w butach :D pamiętam jak z bratem zawsze budziliśmy się wzajemnie i pędziliśmy patrzeć co nam zostawił, haha to były fajne czasy :)
OdpowiedzUsuńMilo sie wspomina;)tez dzis sie rozmarzylam pare razy...hehe:)
Usuńhaha ja nadal tak robie :-) nawet znalazlam prezent na schodach i to juz wczoraj wieczorem, ale poczekalam do rana z otwarciem ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDziekuje za pochwaly,staram sie jak moge...:)
OdpowiedzUsuńPrezenty mikolajowe to take fajne wspomnienia dla mnie i mam nadzieje,ze tak samo beda mialy moje dzieci w przyszlosci;)))
Zmykam do kolejnego stroika...:)